Skiing in Alta

Posted in Bez kategorii with tags , , , on 6 stycznia 2019 by rejtan

Po dłuższej przerwie postanowiłem wrócić do mojego bloga, aby pokazać trochę moich najnowszych przygód z fotografią. Te będą z moich ostatnich sesji podczas szusowania na stokach górskich w Alta.

Mount Superior w Alta

Na stoku w kierunku Mount Superior.

 

Upper Alta road.

 

Widok między Devils Castle i Sugarloaf.

 

Zjazd na Alta road.

 

 

Słoneczny dzień w Albion Basin.

 

Zjazd na północ do resortu.

 

Zjazd na południe w kierunku Devils Castle.

 

Jeszcze jeden widok na Mount Superior.

 

Ofiarom Katynia 1940-2010. Cześć Ich Pamięci!!!

Posted in Bez kategorii on 11 kwietnia 2010 by rejtan

Wieczne odpoczywanie racz Im dać Panie!

ŻYCZENIA

Posted in Bez kategorii on 31 marca 2010 by rejtan

Wszystkim tu zagladajacym składam życzenia zdrowych, pogodnych i szcześliwych Świąt Wielkiej Nocy.

I ZNOWU ZIMA

Posted in Bez kategorii on 31 marca 2010 by rejtan

Wprawdzie w tym roku zima u nas okazała się łagodniejsza niż zazwyczaj, dość sniegu spadło w dolinie a w górach, jak zwykle, bardzo dużo. O jej urokach nie będę się rozpisywał, aby sie nie powtarzać. Zamieszczę tylko trochę fotografii, które opatrzę dla informacji komentarzami i opisami.

Zimowy pejzaż na wsi.

Albion Basin w okolicach resortu Alta.

Cross country skiing w Alta.

Górska chata w Brighton w Big Cottonwood Canyon.

Świateczne miasteczko Brigham City.

Zima w Bryce Canyon na południu Utah.

Stado danieli wysoko w Little Cottonwood Canyon.

O poranku w Górach Skalistych. Płonący krzak.

Dog Lake w Millcreek Canyon.

Wspinaczka pod górę na Farmington Peak.

Zimowa panorama w High Uintah.

Już blisko szczytu. Mount Olympus.

Góry La Sal w pobliżu Arches in Moab.

Monument Valley na granicy między Utah i Arizoną.

Jeszcze jedna górska chata w zimowej szacie.

Snowmobiling w back country.

Na szczycie Mount Olympus.

Rezydencka dzielnica Suncrest.

Poranek w górach po nocnych opadach świeżego śniegu.

Tak tu cicho. Blanche solitude.

Mount Timpanogos widziany z nad Deer Creek Reservoir.

Zimowa uliczka w Sandy.

Ślady.

Weasel.

Zima w Wellsville.

Winter wonderland.

Piękna zima w wysokich górach.

WESOŁYCH ŚWIĄT i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

Posted in Bez kategorii on 18 grudnia 2009 by rejtan

Wszystkim czytelnikom mojego blogu życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku.

WIELKIE SŁONE JEZIORO

Posted in Bez kategorii on 4 listopada 2009 by rejtan

Nie wypada, abym jako stały rezydent Doliny Wielkiego Słonego Jeziora, nie napisał o samym jeziorze, które przecież jest najważniejszym zjawiskiem tutaj, jako że nawet nazwa stolicy naszego stanu (Utah) od tego jeziora pochodzi. Wielkie Słone Jezioro, mimo iż nie prezentuje wartości turystycznych ze względu na ogromne zasolenie i niemal całkowity brak życia, jest bardzo ważne dla stanu ze względu na bogactwo minerałów w solach tych zawarte i w związku z tym faktem  na obrzeżach jego powstało wiele przedsiębiorstw, minerały te z niego czerpiących. Oprócz ogromnej ilości soli przemysłowej używanej m.innymi do odśnieżania dróg, ulic i autostrad, produkuje się tu na wielką skalę magnez (bardzo cenny, lekki i wytrzymały metal) oraz wiele innych ważnych dla gospodarki surowców. Oczywiście, jest wszakże duża liczba miłośników charakterystycznego piękna tego jeziora i choć mało przyciąga ono turystów (wolących kąpiele i plażowanie), prawdziwi koneserzy oblegają je ze swoimi kamerami, aby podglądać i uwieczniać niepowtarzalne zachody słońca, przeloty wędrownych ptaków, jak również zwierzynę zamieszkującą największą wyspę jeziora – Antelope Island. Popularne jest tu też żeglowanie po zazwyczaj spokojnych wodach jeziora, dlatego też zbudowano przystań jachtów, z której oprócz żaglówek na jezioro wypływa prom wycieczkowy oferujacy kursy na Antelope Island, w czasie których oferowany jest wystawny obiad.

Great Salt Lake jest największym naturalnym jeziorem na zachód od rzeki Mississippi. Jest ono pozostałością po prehistorycznym Lake Bonneville, które pokrywało ponad 20 tysięcy kwadratowych mil w czasie epoki lodowcowej ( znaczną część dzisiejszego stanu Utah i część stanu Nevada). Do dziś w otaczających dolinę pasmach górskich widoczne są granice brzegów tego olbrzymiego jeziora, wzdłuż których prowadzą szlaki (słynne Lake Bonneville shoreline trails), wędrówka którymi napawa nasze oczy najcudowniejszymi na świecie widokami. Ale o tym w osobnym reportażu.
Obecnie Wielkie Słone Jezioro rozciąga się na 75 mil długości i 28 mil szerokości i pokrywa łącznie pnad 1700 mil kwadratowych powierzchni. Obecnie największa jego głębokość sięga ok. 11 metrów a więc jest jeziorem stosunkowo płytkim. W zasadzie wielkość i głębokośc jeziora jest dość zmienna i zależy od opadów (głównie śniegu) i ewaporacji.
Woda wpływa do jeziora z 4 głównych spływów rzecznych niosących w swoich prądach rocznie ok. 2,2 miliona ton przeróżnych minerałów, które gromadzą się i koncentrują w wodach jeziora, ponieważ nie ma ono odpływu i woda opuszcza je jedynie poprzez ewaporację. Zasolenie jeziora jest różne w różnych jego regionach i waha się w granicach między 5-28 % a więc znacznie wyższe niż w oceanach. Na wodzie Słonego Jeziora można swobodnie leżeć, bez obawy utonięcia.
Wysokie zasolenie jest zbyt wysokie, aby w wodach jeziora mogły przeżyć ryby, czy inne zwierzęta wodne… ale specjalny gatunek krewetek (brine shrimps), równie specjalny gatunek much (brine shrimp flies) oraz kilka gatunków alg doskonale rozwija się w słonych wodach. Tak krewetki, jak i muchy żerują na algach a dla migrujących milionów ptaków stanowią doskonały pokarm.
Na Wielkim Słonym jeziorze jest 8 wysp, z których tylko na 5 jest dozwolony dostep. Pozostałe – to małe kamienne wysepki, które służą jako siedliska lęgowe dla ptaków i wstęp na nie jest zabroniony. Największą jest Antelope Island, na którą można dojechać samochodem, gdyż zbudowano na nią drogę dojazdową poprzez płyciznę. W związku z łatwością dojazdu wyspa ta jest popularnym miejscem odwiedzin turystów. Dodatkową atrakcja tej wyspy są ogromne stada bizonów, które zostały tu sprowadzone w latach 1880-tych (5 sztuk) i z powodu ogromnych połaci pastwisk i pomocy człowieka rozmnożyły się. Obecnie stado liczy ponad 700 sztuk żyjących w corralach, jak również znaczna liczba buffalo żyje na wolności (open range) i można je z bliska fotografować, aczkolwiek monumentalne samce moga być grożne i należy zachować daleko idącą ostrożność. Oprócz buffalo, wyspę zamieszkuje kilka gatunków zwierząt:  rysie, kojoty, zające, jelenie i antylopy oraz cała masy różnych gryzoni i jaszczurek. Na Antelope Island jest kilka miejsc kampingowych, przystań, dwie plaże, visitor center, sklep z upominkami, mały bar oraz wiele punktów widokowych. Znajduje się też w południowym krańcu wyspy stare rancho (Fielding Garr Ranch) założone w roku 1849 przez Fieldinga Garra, który przybył na wyspę na tratwie z żoną, szóstką dzieci i dwoma tuzinami owiec. Początkowo mieszkali w małym domku na kołach aż do czasu zbudowania większego domu. Dzieci osadnika od najmłodszych lat ciężko pracowały i nietrudno sobie wyobrazić jak niełatwe było życie na wyspie. Z czasem rozbudowano całe rancho, zatrudniono pracowników i powiekszono hodowlę o bydło i kozy. Dziś rancho jest historycznym muzeum, które oprócz historii pionierstwa oferuje konne wyprawy po całej wyspie. Cała wyspa to ponad 28 tys. akrów powierzchni ( ok. 15 mil długości i 4,5 mili szerokości) z najwyższym szczytem – Frary Peak (6596 stóp npm), do którego można się wspiąć dość łatwo wytyczonym szlakiem.
Drugą co do wielkości jest Stansbury Island, do której też ( z powodu obniżenia poziomu jeziora) zbudowano drogę, aczkolwiek nie asfaltową. Cała wyspa jest pastwiskiem dla wielotysięcznych stad bydła i człowiek zapuszcza sie na nią ( za specjalnym zezwoleniem) tylko w sezonie polowań na jelenie i antylopy.

Pozostałe wyspy na Wielkim Słonym Jeziorze  to : Fremont, Carrington, Gunnison,Dolphin, Bird i Badger.

Na północnym krańcu jeziora rozciąga się rozległy półwysep Promontory Point, w pobliżu którego jest historyczny punkt, gdzie spotkały sie niegdyś linie kolei budowanych od strony południowej i północnej jednocześnie a znaczenie tego spotkania podkreśla przepięknie kolorowa lokomotywa z tamtych czasów umiejscowiona w punkcie spotkania budowniczych kolei.

Ze względu na ewaporację wód Słonego Jeziora, na jego obrzeżach powstały ogromne rozlewiska wodne i bagna (wetlands), które są dziś rajem dla przelotnych ptaków, mogących tutaj wypocząć i znależć dużo pożywienia a dla miłosników obserwacji legów i migracji ptactwa dają szansę na podglądanie ich niemal w zasiegu ręki.

Liczne znaleziska archeologiczne wskazują, że na wyspie ok. 6000 lat temu zamieszkiwali ludzie, trudniący się głównie polowaniem, bo sladów upraw nie znaleziono ale potem wyspę opuścili z powodów nieznanych. Najprawdopodobniej zaczynało brakować zwierzyny ( bizonów wszak wtedy na wyspie jeszcze nie bylo) i ówczesni mieszkańcy musieli szukać innych łowisk.

Jezioro

Wielkie Słone Jezioro o zachodzie.

sailing

Samotny żagiel na spokojnych falach Wielkiego Słonego Jeziora.

Zagle na jeziorze

Amatorzy nocnych rejsów nie należą do rzadkości.

zachód

Jezioro prezentuje się najpiękniej o zachodzie słońca.

wyspa

W oddali widoczna wyspa Fremont.

Wyschniete jezioro

Na wyschniętych częściach jeziora wyrasta rachityczna roslinność. To są właśnie nasze wetlands.

Antelope causeway

Droga na wyspe Antelope.

Wielkie Slone Jezioro

Widok wód jeziora i pasmo górskie widoczne z wyspy Antelope.

Antelope Island

Antelope Island i mewy.

Antelope Island1

Wieczór na wyspie Antelope.

Wielkie Slone Jezioro1

Rozlewiska Wielkiego Słonego Jeziora przed wschodem słońca.

Wieczór

Noc zapada nad jeziorem.

White Rock Bay (GSL)

Zatoka White Rock Bay na wyspie Antelope. W jej pobliżu położone są pola kampingowe.

Stansbury Island

Stansbury Island, na której wypasa się stada bydła. Oprócz była wyspę te zamieszkują jelenie, antylopy, kojoty, zające oraz cała masa różnych gryzoni.

Stansbury i Fremont

Na horyzoncie widoczne wyspy Stansbury i Fremont.

Na Antelope

Piękny słoneczny dzień na Antelope Island.

mewy

Żerujące mewy, których tu jest tysiące.

Fremont Island (GSL)

Poranne mgły i Fremont Island.

coyote

Zaskoczony, choc nie bardzo wystraszony kojot.

lisek na Antelope Island

Jeszcze jeden mieszkaniec wyspy,wyglądający swojsko lisek.

odlot

Nadszedł czas odlotów. Zobaczymy je znowu wiosną, kiedy obsiadać będą wyspy lęgowe.

bison herd

Największe stada bisonów żyją w zamknietych corralach, tu są karmione i badane przez służby weterynaryjne.

bisony

Znaczna część żyje na wolności w tzw. open ranges.

bison

Czasem udaje się podejść dość blisko.

bison1

I widok en face.

Antylopa

Jedna z licznych tu antylop (pronghorn).

Golden Spike

Golden Spike. Lokomotywa- pomnik upamietniający spotkanie budowniczych kolei w pobliżu Promontory Point.

historic ranch

Fielding Garr Ranch.

DSCF1510

W takim wozie Fielding Garr mieszkał z Zoną i sześciorgiem dzieci, zanim zbudował wiekszy dom. Wydaje mi się, ze Drzymała mieszkał w nieco wygodniejszym wozie.

DSCF1568

A to już nowy dom. Dziś  muzeum.

A U NAS ZNÓW JESIEŃ

Posted in Bez kategorii on 29 października 2009 by rejtan

Wprawdzie o naszej pięknej jesieni już kiedyś było, ale tu jesień ma bardzo zmienne kolory, zależne od wielu warunków pogodowych, od opadów deszczu, od nasłonecznienia, od temperatur, które przecież nie są każdego roku takie same. Więc zdecydowałem pokazać tegoroczną jesień, która jest wyjątkowo piękna, dość ciepła i, jak na tutejsze warunki, wilgotna. Najpierw pokazała się w górach w całej swojej orgii kolorów  a póżniej kiedy w wyższych partiach gór spadł pierwszy snieg, zstapiła do naszej doliny barwiąc parki, alejki miejskie i przydomowe ogrody w barwy zaiste wyjątkowe. Napawam się pięknem naszej jesieni od wielu lat, ale corocznie zaskakuje mnie ona czymś nowym i niezwykłym. Często  fotografuję te same miejsca i porównując je zauważam, że każdego roku jest troche inaczej. I właśnie ta zmienność i różnorodność kolorów przyciąga w góry tysiące wędrowców i amatorów fotografii nie tylko lokalnych ale także turystów z wielu dalszych regionów, w tym i turystów zagranicznych. Obwieszony kilkoma aparatami snuję się po górskich scieżkach i wykrotach, podgladam ptaki i zwierzynę i tak mi dobrze, że na powrót do domu nie mam ochoty, choć i w dolinie oraz wokół mego domu jest też pieknie i kolorowo. Nawet niebo jesienne ma inne niż zazwyczaj kolory, tak jakby ta czerwień liści odbijała się w błękicie i barwiła niebo w rudawo-czerwone odcienie. A rzadko spotykane tutaj w okresie lata chmury, teraz upiększają niebo wspaniałymi ornamentami niespotykanych kolorów i kształtów. Jednym słowem, jest to najpiękniejsza pora roku i szkoda, że tak krótko trwa, jak i ta typowa jesienna melancholia, odczuwając którą człowiek czuje się pełniejszy i bogatszy wewnętrznie. Wkrótce przyjdzie równie piękna zima, grube warstwy śniegu pokryja góry i dolinę, ruszymy po nowe, jakże odmienne już przygody  i zmieni się też nasz nastrój, minie melancholia i zadumanie, mróz wymrozi wszystko co kolorowe a góry zapełnią się śmiechem i szumem wiatru w uszach, gdy szusować będziemy po cudownie ośnieżonych stokach.

1 Wasatch Mountains

Wasatch Range w jesiennej krasie.

1 aspens

Idąc szlakiem w kierunku Lake Desolation wyrasta przed nami przepiękny las osikowy z niesomowicie rudymi koronami osadzonymi na białych pniach zanurzonych w czerwonozłotym poszyciu.

1 Dog Lake

Zbaczając ze szlaku w kierunku zachodnim dochodzimy do jeziora Dog Lake, w którym odbijają się wspaniałe kolory liściastych lasów.

1 drózka przez las

Malownicza dróżka prowadząca w głąb lasu.

1 górskie jeziorko

Jeszcze jedno górskie jeziorko z odbitym w niezmąconej tafli wody kolorowym drzewostanem.

1 Great Salt Lake

Wieczorno-jesienne kolory nieba odbijają się na powierzchni Wielkiego Słonego Jeziora z widoczną w oddali jedną z pięciu leżących na nim wysp.

1 jesienne liscie

Piękne czerwone liście klonów na tle zielonych jeszcze dębów.

1 jesienne poszycie

Rudawe paprocie stanowią poszycie osikowego lasu.

1 klony

” Czerwień kapie z parku na ulicę…”

1 lesna droga popoludniowa pora

Droga przez las w popołudniowych godzinach.

1 lesna droga przedpoludniowa pora

A tak wygląda przed południem.

1 mgly nad Snake River

Jesienne mgły snują się nad Snake River. Ile w tym obrazie tajemniczości i mistyki? Wydawać by się mogło, że za chwilę wynurzą sie z niej trolle i rusałki aby pogrążyć się w szaleńczym tańcu przy świetle księżyca.

1 Mt. Timpanogos

Pełna jesień u podnóża majestatycznego i już pokrytego świeżą szatą śniegu Mount Timpanogos.

1 osiki

Strzeliste osiki sięgają nieba.

1 patio

Patio w kolorowej szacie a świeże dynie czekają na zbliżający się Haloween.

1 pod lasem

Przed nami jeszcze jeden  przepiękny las, jak z bajki.

1 przeblyski

Promienie wieczornego słońca przeświecają przez listowie.

1 przed burza

Góry przed jesienną burzą.

1 przed zimowym snem

Mały gryzoń korzysta z ostatnich ciepłych promieni słońca przed zimowym snem.

1 quaking aspens

Brak słów. Wypada  tylko zamilknąć w pokorze.

1 w parku

A w miejskim parku równie cudne kolory odbijaja się w stawie.

1 wczesny snieg

Czy to jesień, czy już zima?

1 wieczór nad jeziorem

Przecudnie kolorowy wieczór nad jeziorem.

1 wieczorne niebo z ptakiem

Wieczorne niebo przekreśla ptak swoim lotem.

1 wieczorne niebo

Płonie niebo na zachodzie.

1 wysoko w górach

Nawet bardzo wysoko w górach jeszcze jesiennie, choć wiele partii pokrywa już śnieg.

Kiedy pracuję nad tym wpisem, dolinę Słonego Jeziora z całą aglomeracją miejską pokrywa już biała warstwa śniegu, a góry zasypane jego grubą warstwą. Stoki narciarskie gotowe przyjąć pierwszych amatorów białego szaleństwa. Do pięknej i majestatycznej Pani Jesieni z całym jej urokiem i przepychem przyjdzie nam teraz tęsknić aż do przyszłego września. Bywaj Królowo i zajrzyj tu znowu koniecznie w przyszłym roku.

ZASADY WYPIEKU CHLEBA DOMOWEGO

Posted in Bez kategorii on 15 sierpnia 2009 by rejtan

Z doświadczenia wszyscy wiemy, jak trudno jest kupić dobre pieczywo w sklepie. Jeśli nawet uda nam się utrafić  w niezły smak, wiemy że pieczywa przemysłowe zawierają naogół składniki konserwujące i są wypiekane ze składników pochodzących z surowców GMO. Pamiętamy dobrze, zwłaszcza ci starsi z nas, niepowtarzalne smaki i zapachy domowych chlebków wypiekanych przez nasze babcie i wiemy, że żaden przemysłowy wypiek nie jest w stanie dorównać domowemu. Wydawać by się mogło, że wypiek domowego pieczywa to wyzwanie niezwykle trudne, podczas gdy w rzeczywistości jest to bardzo łatwa sztuka, nie wymagająca wcale skomplikowanego sprzętu, ani nadzwyczajnych umiejętności a dająca w dodatku niezwykłą satysfakcję i możliwość eksperymentowania. Przekonamy się, że po wypieczeniu kilku bochenków chleba i poznaniu kilku podstawowych zasad, poczujemy się pewniej i bardziej gotowi do kreowania własnych oryginalnych przepisów.

W zasadzie istnieją dwa podstawowe metody wypieku chleba:
– z użyciem drożdży i
– z uzyciem zakwasu.

Metoda z użyciem drożdży jest prostsza i mniej pracochłonna, znacznie przyśpiesza proces i jest przeze mnie polecana początkującym. Chleby z uzyciem drożdży aktywnych są równie smaczne, jak te z użyciem naturalnego zakwasu a ich zaletą jest również szerszy asortyment dostępnych przepisów. Metoda z użyciem zakwasu jest metodą wielofazową, wymagającą cierpliwości, czasu i umiejętności przygotowania dobrego zakwasu.

WYPIEK CHLEBA Z UŻYCIEM DROŻDŻY AKTYWNYCH
Przepisy na wypiek chlebów drożdżowych są niezwykle proste i wymagają jedynie kilka prostych składników oraz 2-3 godzin czasu, bez konieczności pilnowania ciasta. Główne składniki to: mąka, drożdże aktywne (ja używam wyłącznie drożdży sychych aktywnych) i płyn. Użycie cukru, jajek i tłuszczu jest opcjonalne, choc użycie cukru, miodu lub melasy znacznie przyśpiesza aktywowanie drożdży. Jako płynu najczęściej używamy wodę, ale powszechnym jest używanie, mleka, maślanki, piwa itp..
Przy wypieku chlebów drożdżowych najlepiej sprawdza się użycie mąki pszennej ( tak czystej jak i razowej), lub jej pokrewnych (orkisz, kamut itp.). Mąka ta zawiera duże ilości protein (gluten), które powodują „puchnięcie” ciasta i nadają mu miekką, delikatną konsystencję. Dla uzyskania bardziej wyrafinowanych i oryginalnych smaków, można dodawać do mąki podstawowej pewne ilości innych rodzajów mąki, jak: mąka żytnia, kukurydziana, owsiana, jęczmienna, gryczana, mąka z siemienia lnianego, amarantusa czy innych dostępnych nasion. Aby uniknąć konieczności używania mąki przemysłowej, dobrze jest przyrządzać własną. Dostępne są w sklepach specjalistycznych i stosunkowo niedrogie młynki do ziarna, jak również szeroki asortyment zdrowych ( nie GMO) zboż i nasion, które możemy w domu przetwarzać na mąkę lub otręby ( również bardzo przydatne do wypieku chlebów), w zależności od potrzeb i w ilościach akurat nam potrzebnych.
Dlaczego używamy drożdży? Drożdże produkują wydzielanie się gazu powodującego rośnięcie ciasta, jak również działają korzystnie na smak i aromat pieczywa. Ja zawsze używam drożdży suchych aktywnych, które doskonale spełniają swoją rolę.
Z kolei płyny, których używamy do drożdży, pozwalają nam je równo rozprowadzać i tu musimy uważać na zachowanie odpowiedniej temperatury płynu, który nie powinien być ani za zimny ani zbyt gorący. W zimnym drożdże nie będą się aktywować, a zbyt gorący je zabije.
Tłuszcze ( masło, olej, margaryna) są opcjonalne, jednak dodają one pieczywu zapachu i czynią je odpowiednio wilgotnym. Jako dodatki smakowe dodajemy do ciasta najczęściej wszelakie orzechy, rodzynki, owoce, nasiona, zioła oraz inne przyprawy korzenne.
Zaczynamy naszą przygodę od aktywowania drożdży. W ciepłym płynie (40-45 st. C) rozpuszczamy dokładnie drożdże a dodanie cukru miodu lub melasy znacznie przyśpiesza aktywację. Kiedy drożdże już się dokładnie rozpuszczą i obficie spienią, rozpoczynamy mieszanie ciasta. Najlepiej uzywać zwykłego domowego miksera o mocy conajmniej 375W, do którego wlewamy mieszankę zaktywowanych drożdży i dodajemy stopniowo po trochę mąkę oraz inne składniki, których zamierzamy użyć w przepisie. Miksujemy kilka minut. Następną czynnością jest ręczne wyrabianie ciasta, które wykonujemy na lekko posypaną mąką stolnicy lub innej gładkiej powierzchni przez około 10-15 minut. Wyrabianie ciasta nadaję mu miekką, elastyczną konsystencję, usuwając nadmiar pęcherzyków powietrza. Po wyrobieniu układamy ciasto w natłuszczonym naczyniu, przykrywając wilgotnym płótnem do wyrośnięcia na około 1-1,5 godziny. Przy wypieku chleba zawsze stosujemy dwukrotne wyrastanie ciasta. Po pierwszym wyrośnięciu uderzamy ciasto pięścią, aby opadło a nastepnie nadajemy mu pożądany kształt i układamy na natłuszczonej blasze lub rynience do ponownego wyrosnięcia, zwykle około 15-30 minut. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Przed włożeniem do piekarnika dobrze jest naciąć ostrym nożem powierzchnię ciasta ( zapobiega to pękaniu chleba) oraz udekorować mąką, makiem, czarnuszką, kminkiem, sezamem lub innymi dowolnymi nasionami. Uprzednie posmarowanie ciasta wodą, mlekiem lub jajkiem powoduje, że skórka będzie chrupka i błyszcząca.
Gotowe ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 195-205 st. C na około 35-45 minut. Przy uyciu ciast cięższych pieczemy nieco dłużej obniżając z kolei trochę temperaturę piekarnika. Po upieczeniu chleb chłodzimy na specjalnej metalowej kratce do chłodzenia, co umożliwa jednoczesne chłodzenie chleba ze wszystkich stron.

WYPIEK CHLEBA Z UŻYCIEM ZAKWASU
Jest to wypiek bez użycia drożdży. Poprzez przyrządzenie zaczynu z zakwasu, w którym rozwijają się dzikie drożdże można, można spowodować naturalne rośnięcie ciasta, co było praktykowane od zarania ludzkości, gdyż jak wiadomo, wyodrębnione drożdże nie były wtedy jeszcze znane. Zakwas jest mieszanką mąki i wody, w której w której tworzą się dzikie drożdże i bakterie. Zakwas można przechowywać w nieskończoność, jeśli będziemy go ciągle „dokarmiać”. Najlepszym naczyniem do przygotowania zakwasu jest szeroki szklany słój z zakrętką uszczelnianą gumką. W takim słoju mieszamy szklankę wody ze szklanką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce. Ja używam głównie mąkę pszenną razową, ale użycie mąki żytniej lub żytniej z dodatkiem płatków owsianych również daje doskonałe rezultaty, zwłaszcza przy przyrządzaniu chlebów żytnich lub żytnio-jęczmiennych. zakwas dokarmiamy co mniej więcej 24 godziny, usuwając jego część a uzupełniając go taką samą ilością wody i mąki. Po 3-4 dniach zakwas jest gotowy. Rozpoznajemy to po tym, że będzie spieniony i poczujemy ze słoja kwaśny zapach podobny nieco do zapachu piwa. Gotowy zakwas należy trzymać w lodowce gotowy do ponownego użycia i wystarczy go dokarmiać raz w tygodniu.
Zanim przyrządzimy ciasto na zakwasie, należy przyrządzić zaczyn. Zakwas wlewamy do miski i dodajemy ciepłej wody, a po dokładnym wymieszaniu odstawiamy w ciepłe miejsce na wiele godzin ( od 12 godzin do 3 dni w zależności od przepisu), aby spowodować fermentację. Kiedy zaczyn jest dobrze spieniony, jest gotowy. Im zaczyn dłużej fermentuje, tym chleb będzie kwaśniejszy.
Teraz do zaczynu dodajemy cukier, sól, olej lub roztopione masło i dokładnie miksujemy w mikserze dodając stopniowo mąkę. jeśli uzywamy kilku gatunków mąki, zawsze dodajemy najpierw ilości mniejsze. Po zmiksowaniu wyrabiamy ciasto ręcznie, podobnie jak przy użyciu drożdży i odstawiamy do wyrośniecia w natłuszczonym naczyniu przykrywając wilgotnym płótnem. Ciasto na zakwasie wyrasta znacznie wolniej, musimy więc uzbroić się w cierpliwość. Ciasto powinno podwoić swoją objętość i zajmuje to niekiedy wiele godzin. Jego gotowość sprawdzamy wciskając w nie kciuk, powodując zagłębienie i jeśli zagłębienie nie powraca do stanu poprzedniego, oznacza to, że jest gotowe. Nastepnie uderzamy ciasto pięścią do opadnięcia i ponownie wyrabiamy przez kilka minut. Nadajemy pożądany kształt i umieszczamy na natłuszczonej blasze prykrywając wilgotnym płótnem do ponownego wyrośnięcia, tym razem już na znacznie krócej. Ciasto nacinamy delikatnie ostrym nożem, smarujemy wodą, mlekiem lub jajkiem i dekorujemy dowolnie nasionami lub gruboziarnistą solą. W piekarniku nagrzanym do około 175 st. C pieczemy 30-45 minut. Po schłodzeniu chlebek jest gotowy.

W powszechnym użyciu są specjalne maszyny do wypieku chleba ( zresztą znacznie upraszczające cały proces), ale ja ich nie używam z wielu powodów. Po pierwsze – preferuję metody tradycyjne, podpatrzone w domu rodzinnym. Po drugie – użycie maszyny nie daje możliwości nadawania bochenkom pożądanego kształtu, robienia charakterystycznych nacięć, nabłyszczania, dekorowania nasionami itp., tak jak czyniły to nasze babcie. Po trzecie – chleb z maszyny nigdy nie będzie miał tak chrupiacej skórki i wydaje sie bardzo podobny do chlebów przemysłowych. I wreszcie po czwarte – chleb z maszyny niejako niweluje wrażenie, że wypiekamy chleb prawdziwie domowy i ukształtowany własnymi rękami.

Po zrozumieniu tych kilku generalnych zasad, wystarczy tylko zawinąć rękawy, ubrać fartuch i rozpocząć nową, wspaniałą przygodę.

A teraz wypada dla przykładu zamieścić kilka sprawdzonych przepisów, a właściwie składników, gdyż zasady i cały proces wypieku już sobie opisaliśmy.

CHLEB  PSZENNY  ORKISZOWY  NA  ZAKWASIE

1/3 szklanki zakwasu,

300g. mąki orkiszowej,

120g. mąki pszennej,

11/2 łyżeczki soli,

1 szklanka wody,

1 łyżka słodu jęczmiennego,

1 łyżka oliwy z oliwek,

1/4 szklanki nasion sezamowych.

przenny orkiszowy na zakwasie

CHLEB  PSZENNY  RAZOWY  NA  PIWIE

1 opakowanie drożdży suchych aktywnych,

2 łyżeczki cukru,

1 szklanka wody,

1 szklanka piwa jasnego,

1/2 szklanki miodu,

1 łyżka oliwy,

1 łyżka soli,

1 łyżka octu jabłkowego,

41/2 szklanki mąki pszennej razowej,

woda do posmarowania i mąka do posypania skórki.

Przenny razowy na piwie

CHLEB  PSZENNY  RAZOWY Z MAŚLANKĄ

1 opakowanie drożdży aktywnych,

1 łyżka cukru,

1/2 szklanki ciepłej wody,

1 szklanka maślanki,

1 1/2 łyżeczki soli,

3 szklanki mąki pszennej razowej.

przenny razowy z maslanka (drozdzowy)

CHLEB  PSZENNY RAZOWY  Z  KMINKIEM

1 opakowanie drożdży aktywnych,

1/2 szklanki ciepłej wody,

2 łyżki miodu,

1 szklanka piwa,

1 łyżka oliwy,

1 1/2 łyżeczki soli,

1 łyżeczka kminku,

4 szklanki mąki pszennej razowej,

1 szklanka mąki żytniej,

woda i mąka do dekoracji.

przenny razowy z kminkiem

CHLEB  SYCYLIJSKI  NA  DROŻDŻACH

1 opakowanie drożdży aktywnych,

1 szklanka ciepłej wody,

1 łyżeczka soli,

3 szklanki mąki pszennej białej,

0,5 szklanki mąki pszennej chlebowej,

nasiona sezamowe do posypania.

sycylijski przenny  drozdzowy

CHLEB  ŻYTNI  NA  ZAKWASIE

1 szklanka zakwasu + woda do zaczynu,

1 szklanka wody,

2 1/2 szklanki mąki żytniej,

1 szklanka mąki pszennej razowej,

1/2 szklanki mąki jęczmiennej,

1 1/4 szklanki mąki pszennej białej,

2 łyżeczki soli,

woda i mąka do posypania.

zytni na zakwasie

CHLEB  ŻYTNI  Z  OTRĘBAMI

1 opakowanie drożdży aktywnych,

2/3 szklanki ciepłej wody,

2/3 szklanki ciepłego mleka,

1 łyżeczka kminku,

1 łyżeczka soli,

2 szklanki mąki żytniej,

1 szklanka mąki pszennej razowej,

1 szklanka otrąb pszennych,

1 łyżeczka miodu,

woda i trochę otrąb do posypania.

zytni z otrebami na zakwasie

 

CHLEB  PSZENNY  Z  OLIWKAMI

1 opakowanie drożdży aktywnych,

2 łyżeczki cukru,

1/2 szklanki ciepłej wody,

1 1/4 szklanki ciepłego mleka,

1/2 szklanki posiekanych drobno oliwek (czarnych),

1 łyżka oliwy,

1 ubite jajko,

2 łyżeczki soli,

4 szklanki mąki pszennej razowej,

ubite jajko na glazurę oraz sól i kminek do posypania.

przenny z oliwkami

SMACZNEGO!!!

HAWAII – NASZE WAKACJE NA WYSPIE O’AHU (2009)

Posted in Bez kategorii on 5 sierpnia 2009 by rejtan

Hawaii – grupa wysp na Pacyfiku oddalona o 5 godzin lotu z kontynentu północno-amerykańskiego, 50-ty stan USA. Cały archipelag składa się z ponad 100 wysp i wysepek, z czego tylko 7 jest zamieszkałych (Hawaii- zwana Big Island, Maui, Lanai, Molokai, O’ahu, Kauai i Ni’ihau) a na 8-mej (Koho’olawe) znajdują się obiekty wojskowe US Navy. Najliczniej zaludnioną jest O’AHU ze stolicą HONOLULU. Jest to centrum  handlowo-turystyczno-polityczne stanu i tę wyspe wybraliśmy w tym roku za cel naszych wakacji.

Wyspy Hawajskie powstały w wyniku erupcji podwodnych wulkanów, z których wiele jest do dziś aktywymi, głownie na największej wyspie (Hawaii). O’ahu powstała około 3 miliony lat temu w wyniku erupcji kilku wulkanów w tym dwa główne (Punchbowl i Diamond Head). Wszystkie wulkany na wyspie O’ahu są od tysiącleci nieaktywne i dlatego wyspa ta jest najbardziej zaludniona.

Nie jest całkowicie pewne, kim byli pierwsi kolonizatorzy wysp hawajskich, ale wiele wskazuje na to, że przybyli około 200 AD w prymitywnych czółnach z innych wysp Polinezji ( Markizy, Tahiti i inne), na co wskazuje  wyrażnie polinezyjski charakter kulturowy mieszkańców tych wysp. Przybyli oni na wyspy w pełni przygotowani do kolonizacji , o czym świadczą przetransplantowane przez nich nasiona roślin i zwierzyna, które przed ich przybyciem na wyspach nie występowały. Pierwszym białym odkrywcą wysp był James Cook, zresztą w rok po przybyciu zamordowany przez tubylców. Póżniej na wyspy przybyli inni, głownie dla trzciny cukrowej, która była tam uprawiana na wielka skalę i zakładali plantacje, zatrudniając wielu emigrantów zarobkowych z Chin. Dziś ludność orientalna jest wiekszością etniczną, dominując nawet ludność tubylczą.

U schyłku 19 wieku na wyspach dominował system plemienny i przywódcy poszczególnych plemion walczyli między sobą o całkowita kontrolę nad wszystkimi wyspami, aż jeden najwybitniejszy  z nich KAMEHAMEHA WIELKI zdołał po licznych walkach zjednoczyć wszystkie plemiona i na wyspie O’ahu założył centrum królewskie w osadzie HONOLULU, które w krótkim czasie stało się ekonomicznym i politycznym centrum królestwa wysp hawajskich. Z powodu ingerencji obcego kapitału i ich interesów ( głównie produkcji i eksportu trzciny cukrowej) w 1898 roku wszystkie wyspy archipelagu zostały przyłączone ( jako dominium) do Stanów Zjednoczonych. Rola dynastii królewskiej zaczęła wyrżnie słabnąć i po plebiscycie, w którym 90 % ludności głosowało za, w 1959 roku Hawaje zostały oficialnie 50-tym stanem USA, krzyżując tym samym tajne plany aneksji wysp przez Japonię. Tak, czy owak – los królestwa był przesądzony.

Wracając do tematu naszych wakacji – w tym roku zdecydowalismy się spędzić je na wyspie O’ahu, tej najbardziej zaludnionej i najczęściej odwiedzanej przez turystów. Po dość długim ( 5 i pół godziny)ale spokojnym locie, wylądowaliśmy na lotnisku w Honolulu i pierwsze wrażenie, które odczuły nasze zmysły, to niesamowity zapach kwiatów, jakże różny od zapachu innych lotnisk i miast. Zaskoczył nas również fakt, że o godzinie 20:05 PM było już zupełnie ciemno ( w Salt Lake City o tej porze jest jeszcze bardzo słonecznie i jasno). Z powodu wczesnych ciemności a jednocześnie bardzo wczesnych wschodów słońca, na O’ahu życie budzi się bardzo wczesnie rano (4-5 rano). Z lotniska udaliśmy się wynajętym samochodem do naszego hotelu WAIKIKI MARIOTT HOTEL & RESORT. Zajęło to nam około 20 minut, mimo że największą dozwoloną szybkością na tej wyspie jest 40 mil/godz. ( dla porównania w aglomeracji Salt Lake City 65 mil/godz. a poza miastem 75mil/godz.). Nasz hotel położony tuż przy słynnej plaży Waikiki, z pełnym widokiem na ocean, bardzo nowoczesny i luksusowy zaoferował nam podziemny parking ( o parkingi w Waikiki bardzo trudno) za $27 za dobę i dostęp do szybkiego internetu za $13 doba, mimo że w reklamowych prospektach obiecywano darmowy internet a o parkingach nawet nie wspomniano. Szybko więc przekonaliśmy się, że koszt przelotu, hotelu i samochodu, to tylko połowa kosztów wakacji. Właśnie wszystkie te dodatkowe usługi są tu bardzo drogie, a wyżywienie ( zwłaszcza w dobrych restauracjach) jest najdroższe. Wkrótce jednak przekonaliśmy się, że mimo wszystko warto spędzić wakacje w tym raju.

Pierwszy wieczór po przybyciu do hotelu postanowiliśmy spędzić przy dobrej kolacji i odpoczynku, ale nie mogliśmy sobie odmówić spaceru plażą Waikiki i przepięknie oświetlonym nadbrzeżnym bulwarem KALAKAUA AVENUE ( Kalakaua –  to jeden z królów hawajskich).

Po krótkim ale spokojnym śnie, wczesnym rankem ruszyliśmy odkrywać  raj. Najpierw ponowny spacer bulwaren i plażą, krótka kąpiel w cieplutkim oceanie, karmienie ptaków i egzotycznych rybek na molo w KUHIO BEACH, potem spacer po parku KAPIOLANI (Kapi’olani – to jedna z królowych hawajskich). W parku uderza niesamowity zapach i różnorodność kwiatów, którymi obsypane są kwitnące okragły rok drzewa. Opisać tego nie sposób i póżniej pokażą to fotografie. Z parku w niewielkiej odległości widoczny jest krater nieczynnego wulkanu Diamond Head, któremu wyspa zawdzięcza swoje powstanie. Sejsmolodzy jednogłośnie stwierdzają, że jest całkowicie martwy i dlatego u jego podnóża  leży dzielnica bardzo bogatych wielomilionowych rezydencji. Wnętrze krateru jest obecnie zarośnięte kwitnącymi drzewami oraz inna roślinnością, jest tam centrum informacyjne, kioski z napojami i parkingi na które można bez problemu dojechać samochodem. Co też uczyniliśmy. Z parkingów prowadzi dobrze utrzymany szlak na najwyższy szczyt krateru, gdzie jest zbudowany punkt obserwacyjny. Przed wyruszeniem na wspinaczkę ( wreszcie czuję się jak w domu) zaopatrujemy się w wodę, bo wspinaczka jest niełatwa, choć nieporównywalna ze wspinaczkami w naszych górach i ruszamy w drogę ( ok. 1 godziny). Widok ze szczytu wspaniały, cała Waikiki w dole przed nami po prawej, po lewej ocean z piękną latarnia morską a z tyłu za nami panorama Honolulu, którego nadmorska część ( włączając Waikiki)- to miasto drapaczy chmur ( ziemia tu jest droga i buduje się wysoko), a po prawej dzielnice mieszkalne sięgające aż po góry pokryte tropikalną dżunglą (O’ahu rainforest). Na wyspach panuje łagodny klimat tropikalny, różnica temperatur pomiędzy zimą a latem wynosi tylko kilka stopni. Jest znacznie chłodniej niż u nas w Utah latem a nawet zimą nikt nie ubiera długich spodni i koszul z długimi rękawami. Kąpać w oceanie można się  okrągły rok. Przeto w następne dni ruszamy samochodem w objazd wyspy i odwiedzamy kolejne plaże, najpierw Hanauma Bay, następnie Makapu’u Beach, Waimanalo, Lanikai, Kane’ohe, Ka’a’awa Beach, Malaekahana Bay, Turtle Bay (słynny North Shore z najwyższymi falami), Waimea aż do Ka’ena Point, gdzie z powodu wysokich skarp droga się urywa. Na południe od Waimea prowadzi szosa do słynnej plantacji ananasów Dole’a gdzie można kupić świeżutkie ananasy, najsoczystsze w świecie. Odkrywanie piekna tych plaż zajmuje nam kilka dni. Nastepnie zapragnęliśmy odwiedzić tropikalny rainforest i wybraliśmy się w dość długa wspinaczke do wodospadu Manoa. Długim i bardzo śliskim szlakiem dotarlismy do wodospadu, który okazał sie znacznie wyschnietym, ponieważ w ciągu uprzednich dziesięciu dni nie było tu deszczu a wodospad wypełnia się tylko po deszczach ( powodowanych przez tzw. trade winds), które zazwyczaj padają tu co drugi dzień i nasączając rainforest rzadko docierają do sąsiadującego z nim miasta. Można zaobserwować deszczowe chmury wiszące nad górami a w dole na plażach słońce. Sam rainforest przypomina dżunglę Amazonii, ale brak tu owadów ( co nas bardzo ucieszyło). Owady są na Hawajach rzadkością, a kwiaty zapylane są głównie przez wiatr i mnogość egzotycznych ptaków, które żerują na nasionach tychże. Jednym słowem – doświadczenie wspinaczki przez dżunglę hawajską jest niepowtarzalne, flora jest tak bujna i niesamowita, że człowiek czuje się zdominowany przez jej róznorodność i ogrom.

Następną wyprawą, była wycieczka do Pearl Harbor i tej atrakcji nie wolno nam było opuścić. Wszyscy wiedzą, że w dniu 7 grudnia 1941 roku ( na równe dwa lata przed moim urodzeniem w gułagach Syberii), japońskie myśliwce zaatakowały bez ostrzeżenia wojskowy port Pearl Harbor na wyspie O’ahu i dokonały niesamowitych zniszczeń obiektów i okretów wojennych US Navy. Tym samym zmuszając rząd Stanów Zjednoczonych do wydania wojny Japonii. Dziś Pearl Harbor to nie tylko aktywne obiekty wojskowe, ale i muzeum historyczne, przypominające tragedię tamtych czasów. Większość zatopionych podczas ataku okretów do dziś pozostaje pod wodą a USS Arizona jest pomnikiem najważniejszym, gdyż zgineło tam 1177 marynarzy US Navy, w tym wielu pochodzenia japońskiego i wielu Polaków. USS Arizona do dziś pozostaje pod wodą a jej wrak jest grobem znacznej ilości marynarzy, gdyż  ich ciał nigdy nie wydobyto. Do dziś z wraku wydostają się resztki paliw i oliwy wyrażnie widoczne na powierzchni. Nad wrakiem znajdującym sie tuż pod powierzchnia wody zbudowano muzeum (USS Arizona Memorial), skąd obserwować  można zanużone w wodach zatoki szczątki okretu. Wielka tablica pamiatkowa ukazuje nazwiska wszystkich poległych, w tym nazwisk polskich jest zaskakujaco duża ilość.

Kolejną wyprawą jest odwiedzenie kolejnego krateru w środku Honolulu, którym jest Punchbowl – dziś cmentarz w samym środku krateru, gdzie pochowani są ludzie zasłużeni dla tych wysp ( politycy, żołnierze, astronauci, artyści itp.)

Jedną z wiekszych atrakcji O’ahu są ogrody botaniczne, których jest tu ogromna ilość, ukazująca bogactwo miejscowej przyrody. Tak niesamowitych i egzotycznych  roślin, drzew i kwiatów nie da się spotkać w innych zakatkach świata.

DSCF0242

Honolulu International Airport. Po wyjściu z samolotu uderza nas  niesamowity zapach kwiatów, ktory nie opuści nas aż do opuszczenia wyspy.

nasz hotel 1

Nasz hotel.

nasz hotel

Nasz hotel Waikiki Mariott Hotel & Resort.

Poranek na Waikiki

Poranny spacer plażą Waikiki.

poranna kawa na molo

Poranna kawa Starbucks na molo w Kuhio Beach.

Waikiki

Sieć hoteli przy bulwarze Kalakaua i Waikiki Beach.

waikiki w poblizu hotelu

Waikiki Beach przedpołudniową porą. W tle na końcu nasz hotel i fragment krateru Diamond Head.

Diamond Head

Krater Diamond Head widoczny ponad parkiem Kapi’olani. Zawdzięcza swoja nazwę kryształkom kwarcu, które kiedyś pomyłkowo nieświadomi poszukiwacze uznali za diamenty.

przed hotelem

Spacerek bulwarem przed naszym hotelem. Właśnie obaliłem dwa zimne piwka i troche mi się brzuch ze spodni wylewa.

na bulwarze

Odpoczynek po obiedzie na bulwarze Kalakaua.

Waikiki ze szczytu Diamond Head

Waikiki widoczna ze szczytu krateru Diamond Head.

na kraterze

 Na kraterze. W dole Pacyfik.

Kapiolani

U stóp królowej Kapi’olani, od ktorej imienia nazwano przepiękny park.

pomnik

Pod pomnikiem surfera. Surfing – to najpopularniejszy tutaj sport.

Malpa

Jak widać na załączonym obrazku, w parku Kapi’olani są również małpy.

drzewo

To niesamowite drzewo, to hawajski banyan ( z rodziny fikusów). tych drzew jest tu bardzo dużo.

hawaian banyon

Jeszcze raz hawaian banyon.

flower fairy

Flower fairy.

golebie

Tu na molo Kuhio karmilismy gołębie i inne ptaszki.

piwko

Zimne piwka na balkonie naszego hotelu.

papugi 1

Trzy prześliczne papużki.

papugi

Papugi polubiły także mnie, ale trochę mniej, bo ta niebiesko-żółta nieżle mnie szczypnęła i dlatego trzymam ją w tej pozycji.

kosciol sw. Augustyna

Przed kościołem św. Augustyna w Waikiki.

blooms

Prześlicznie ukwiecone drzewa .

baobab

Prawdziwy baobab (tak- baobaby rosną na O’ahu) w ogrodzie botanicznym w Honolulu.

drzewo

Róże kwitną w ogrodzie botanicznym.

Eukaliptus

Eukaliptus (tak- eukaliptusy rosną na O’ahu.)

Na bulwarze

Na bulwarze.

akwarium

W akwarium.

przed hotelem

Przed wejściem do hotelu.

tunel

Tunel.

w parku Pauahi

W parku Pauahi (jeszcze jedna królowa hawajska).

DSCF8749

Royal center w parku Pauahi.

Royal Center

Centrum królewskie. Pięknie wkomponowana nowoczesna architektura.

Royal Center1

Jak wyżej.

na dachu

Widok z dachu eleganckiej restauracji u Wolfganga.

Swiezutkie kokosy

Świeżutkie kokosy, które można zrywać z dachu owej restauracji.

Park Center

Park Center. Wejście do ogromnego centrum handlowego.

 

rzut okiem w strone tahiti

Kahala Beach. Rzut okiem w kierunku Tahiti.

Hanauma beach 1

Hanauma Beach.

Ewa Beach, Oahu

Ewa Beach.

Kaaawa Beach, Oahu

Ka’a’awa Beach.

Kahala beach, Oahu

Kahala Beach.

Kailua Beach, Oahu

Kailua Beach.

Ko Olina Lagoon

Ko’olina Lagoon.

Kuhio Beach, Kapiolani

Kuhio Beach.

Lanikai Beach, Oahu

Lanikai Beach.

Makapuu beach, Oahu

Makapu’u Beach.

Waimanalo Beach Park, Oahu

Waimanalo Beach.

Pahumoa beach, Oahu

Pahumoa Beach.

Maleakahana beach, Oahu

Maleakahana Beach.

Mokuleia Beach, North Shore-Oahu

Mokuleia Beach. North Shore.

 

 

 

awapuhi

Awapuhi.

baobabDwa Dwa grubasy. Baobab i ja.

bez nazwy

Nie udało mi się ustalić nazwy tego kwiatu.

bird of paradise

Bird of Paradise.

bocian

Któż mógł przypuszczać, że tu są również bociany.

Bougainvillea

Bougainvillea. Bardzo powszechny tu krzew.

cannonball tree

Cannonball tree. Niebezpiecznie zbliżać się do niego, bo te kule są dość ciężkie.

chinese hibiscus

Chiński hibiscus.

cytrynowy hibiscus

Cytrynowy hibiscus.

golden tree

Golden tree.

kokia keokeo

Kokia keokeo. Rodzimy hawajski hibiscus.

kwiat

Jeszcze jeden egzotyczny kwiat, którego nazwy nie znam.

no name 1

no name 2

no name 4

no name 5

no name 8

Dziwne kwiaty wyrastajace wprost z pnia drzewa. Zaznaczam, że nie jest to obca roślina w symbiozie z drzewem, tylko jej kwiat.

no name 9

Jeszcze jedno drzewo , którego kwiaty wyrastają z pnia.

no name 10

no name 11

no name 13

no name 14

no name 16

no name 19

no name 21

no name 22

no name

noni

Owoc NONI. Z tego owocu produkuje sie soki i ekstrakty zdrowotne, wzmacniajace odporność organizmu i doskonałe przeciwutleniacze, stosowane zachowawczo w wielu dolegliwościach.

Ohi'a loke

Ohi’a loke.

Ohi'a

Ohi’a.

orange hibiscus

Orange hibiscus.

orchids

Orchidee.

owoce

Owoce palmy hawajskiej.

palm flower

Palm flower.

pink hibiscus

Pink hibiscus.

pomelos

Pomelos.

rainbow heliconia

Heliconia tęczowa.

red ginger

Red ginger. Przywieżliśmy do domu śliczną sadzonkę, ale w naszym klimacie mozna ją hodować tylko w doniczkach.

tabebuia

Tabebuia.

tulip tree flower

Kwiat tulipanowca.

yellow ginger

Yellow ginger.

yellow hibiscus

Yellow hibiscus.

white plumeria

Plumeria. Najpopularniejszy i najpospolitszy tutaj  kwiat rosnący na małych drzewach i krzewach, uzywany powszechnie do tradycyjnych hawajskich lei. Wystepuje w kilku kolorach (biały, czerwony, różowy i żółty) i takie sadzonki posiadamy w naszej kolekcji egzotycznych roślin.

Pearl Harbour

Tablice upamietniające nazwiska wszystkich poległych w czasie ataku na Pearl Harbour.

USS Arizona memorial

USS Arizona Memorial. Budynek zawieszony nad zatopionym wrakiem okrętu na którym zginęlo prawie 1200 marynarzy.

wrak

Wrak zatopionego okrętu USS Arizona. Wiele ciał pozostało we wraku, który stał sie tym samym masowym grobem marynarzy.

lista

Tablice z listami poległych na USS Arizona. Znalazłem tam bardzo wiele polskich nazwisk.

bulwar

Bulwar Kalakaua, gdzie odbyliśmy wiele spacerów i wydalismy dość sporo pieniędzy na zakupy w boutikach.

Downtown

Nowoczesne Downtown Honolulu.

Honolulu

Honolulu – Waikiki.

Governor mansion

Rezydencja gubernatora stanu Hawaii w śródmieściu Honolulu.

galeria

Galeria obrazów, w której widzieliśmy oryginalne autoportrety Anthony Quinn’a.

przed zachodem

Bulwar przed zachodem słońca.

Royal palace

Pałac królewski w Honolulu.

Waikiki z mola Kuhio

Waikiki widoczne z mola Kuhio.

wiezowce Waikiki

Wieżowce Waikiki.

wieczór

Wieczór.

Zywe rzezby

Żywe rzeżby na bulwarze.

zachod slonca

Hawajski zachód słońca.

latarnia morska ze szczytu krateru

Latarnia morska ze szczytu Diamond Head.

palmy

Palmy.

pomnik Kalakaua

Pomnik króla Kalakaua.

piekne kreacje wodne przy bulwarze

Sztuczne wodospady w centrum Waikiki.

przed kosciolem

Po mszy w parafii Sw. Augustyna. Wspólna fotografia z egzotycznym i wielkim proboszczem Lauhina. Okazuje się, że był kiedyś w Polsce i zauroczył go Kraków.

wypozyczalnia sprzetu

Wypożyczalnia sprzętu na plaży.

Punchbowl

Punchbowl Cemetery. Cmentarz dla zasłużonych we wnętrzu krateru Punchbowl.

Punchbowl 1

Inny fragment cmentarza.

rainforest

Tropical rainforest.

rainforest1

Jak wyżej.

rainforest2

W hawajskiej dżungli.

egzotyczny owoc

Egzotyczny owoc.

paprocie

Ogromne paprocie.

bamboo shoots

Bambusy. Te młode pędy rosną do 70 cm. na dobę i jako bardzo młode są jadalne.

waterfall Manoa

Wodospad Manoa. Mieliśmy pecha, bo akurat nie było deszczów i był prawie całkowicie wyschnięty.

wpatrzona

Pożegnanie z oceanem.

GÓRY SKALISTE ZIMĄ – MOJE WSPINACZKI (kopia ze stycznia 2009 r.)

Posted in Bez kategorii on 28 lipca 2009 by rejtan

Każda pora roku w Górach Skalistych ma swój niezwykły urok. Wiosenne nabrzmiałe masami wód z topniejących śniegów strumienie, pierwsza zieleń i niesmiałe paki dzikich kwiatów, urok budzącego się życia, pełnego nowych zapachów i barw nadają tej porze roku charakter niepowtarzalny. Latem góry ożywają odgłosami zwierzyny, zieleń jest niezwykle bujna i rzadko spotykana w innych krajobrazach górskich na takich wysokościach, szlaki górskie zaludniaja się amatorami wędrówek, wspinaczek wysokogórskich, górskiej turystyki rowerowej i fotografii. Jesień zaś ustraja góry i zbocza w niezwykłe kolory a niezliczone zasoby dzikich jagód, owoców i grzybów syanowią raj dla zbieraczy leśnego runa ( do których też się nieśmiało zaliczam) a dzika zwierzyna jest wtedy najczęściej spotykana, przygotowująca się do przetrwania nadchodzącej zimy.

Zima tutaj jest najdłuższą porą roku ale i najdramatyczniejszą. Dopiero zimą można zobaczyć i właściwie ocenić piękno Gór Skalistych w całym majestacie. Majestat ten jest najbardziej widoczny i odczuwalny dla grupki zapaleńców, miłośników zimowych wspinaczek górskich, zdolnych widzieć na własne oczy to, czego z daleka, z doliny miasta ani w resortach narciarskich zobaczyc nie sposób. Zimowe wspinaczki są dość niebezpieczne, ale strach nie jest w stanie osłabić tego uczucia przygody, tego wołania ducha gór, tego wyzwania stawianego własnemu organizmowi. Cel uświęca środki, którymi są wysiłek i zmaganie z własną ludzką słabością i strachem, a ten cel – to uczucie którego słowami opisać się nie da. Zimowe góry są o tyle ciekawsze, że często tonące w chmurach, których generalnie jest brak letnia porą. Nie bardzo wiem, jak opisać uczucie wspinacza stojacego na szczycie, z ktorego widac tylko kilka innych szczytów wystających ponad powierzchnię chmur. Przypomina to widok wysepek na powierzchni niezmierzonego oceanu. Najlepiej pokażą to fotografie. Nie zamieszczam fotografii z pojedynczej wyprawy, ale zbiór fotografii z wielu wspinaczek (względnie najnowszych), w których miałem szczęście i niewątpliwą radość brać udział. Każdą fotografię postaram się skomentować  na tyle dokładnie, na ile pozwoli mi moja pamięć i znajomość terenu. Wyprawy te odbyliśmy w różnych grupach, mniejszych lub większych, ponieważ niektóre odcinki wspinaczki (zwłaszcza zimą) wymagaja wsparcia i asekuracji współwspinaczy. Najpierw pokażę wspinaczki łatwiejsze w obrębie pasma Wasatch, następnie zobrazuję wyprawy na najdramatyczniejsze i najtrudniejsze szczyty ( Mount Timpanogos i Lone Peak).

wasatch-mountains-300x200

Widok pasma Wasatch w zimie.

alta-devils-castle-300x199

Podejście północne z Albion Basin na Devils Castle. Stoimy na zamarznietej i pokrytej grubą warstwą śniegu powierzchni jeziorka Cecret Lake.

hogum-fork-236x300

Hogum Fork, z którego jest najbezpieczniejsze zimowe podejście na Chipman Peak ( widoczny w głębi). Na lewo od tego szczytu jest położony Pfeifferhorn, na prawo masyw Lone Peak.

mt-superior-300x199

Mount Superior i Monte Cristo. Widok z Alta, skąd rozpoczynamy wspinaczkę na te szczyty poprzez Cardiff Pass. Na lewo od Mount Superior jest położony resort narciarski Snowbird.

pfeifferhorn1-237x300

Pfeifferhorn. Widok z Maybird Gulch, skąd podejście zimą bez osprzętu linowego i wieloosobowej asekuracji jest niemozliwe. Na szczyt ten wspinaliśmy się wielokrotnie latem. Zimą – dwukrotnie inną trasą, poprzez trawers przez Alpine Ridge ( lewa strona fatografii). Po prawej – Chipman Peak.

sundial3-236x300

Na Sundial wspinaczki zimą są bardzo niebezpieczne. W podejściu na szczyt zimą nie uczestniczyłem.Pozostałem w obozowisku nad Lake Lilian, jako support team. Natomiast wielokrotnie zdobywałem ten szczyt latem. U podnóża tego szczytu położone są trzy jeziora – Lake Lilian, Lake Blanche i Lake Florence a od zachodniej strony masywny podwójny szczyt Dromadery Peak ( przypominający swym kształtem grzbiet wielbłąda).

twin-peaks-300x204

Twin Peaks zdobywałem dwukrotnie (zimą). Raz poprzez wspinaczkę z Broad Fork do górnego jeziora i stamtąd przełęczą poniżej Sunrise Peak i drugi raz trawersem od strony północnej. Letnią porą ten szczyt jest stosunkowo łatwy do zdobycia. Dodatkową atrakcją takiej wspinaczki jest wspaniały widok całej Doliny Słonego Jeziora i całej aglomeracji miejskiej wraz z wymienionym jeziorem.

cardiff-pass-300x200

Cardiff Pass, z którego najłatwiej wspinać się na Mt. Superior, Monte Cristo i Flagstaff Peak. Stąd też jest przejście do sąsiedniego Milcreek Canyon, gdzie znajduje sie wspaniała restauracja LOG HAVEN. Tak smacznej pieczeni z jelenia nie podają nigdzie indziej w świecie.

mttimpanogos-300x196

A tu już sam Mount Timpanogos w całej swojej zimowej okazałości. na ten szczyt, najwyższy w paśmie, wspinaliśmy się w 5-cio osobowej grupie. Noc spędziliśmy w starej bazie- obozowisku (rodzaj starej szopy) nad Emerald Lake u podnóża lodowca.

up-the-timp-trail-300x225

Mimo, iż sczyt ten jest dość łatwy do wspinaczki letniej (aczkolwiek bardzo długiej), zimą stanowi znaczny wysiłek, ze względu na długość trasy, głęboki śnieg i niebezpieczeństwo lawin. Na szczęście często tu spotykane brunatne niedżwiedzie zimą hibernują. Tak wygląda dolna część trasy, głęboki śnieg pokonuwać trzeba używając snow shoes a w wyższych partiach, gdzie śnieg jest mocno zmarżnięty, butów z kolcami.

traversing-cockscomb-ridge-300x225

Jeden z wielu trawersów. Ten nazywamy Cockscomb Ridge.

shelter-on-nsummit-300x225

Z daleka (telephoto)widoczny metalowy shelter (schronisko) na północnym szczycie Timpanogos, gdzie można dokonać wpisu do książki pamiątkowej. ja jestem tam wpisany kilkanastokrotnie a moja małżonka 2-krotnie (letnią porą).

joe-300x225

Ciekawe ujęcie ukazujące Joe w prześwicie na Alpine Ridge.

joe-2-300x225

Na Everest Pass. Nie mylić z Mt. Everest.

everest-ridge-300x225

Everest Ridge w słońcu. Takich widoków nie ogląda się codzień.

gilbert-300x225

Na trawersie tuż pod północnym szczytem.

north-timp-summit-ridge-300x225

Na jednym z ostatnich podejść. Prawie u celu.

near-the-n-summit-timp-300x225

Coraz bliżej.

near-the-top-300x225

Dobiegamy końca wspinaczki na północny szczyt. w takich momentach, oprócz euforii, nachodzą myśli że wkrótce nowy wysiłek powrotu, równie uciążliwy.

almost-there-north-timp-225x300

Ostatni wysiłek. Mimo wysokości słoneczne promienie i wysiłek powodują, że pot oblewa i trzeba ściągnąć skafander.

ponad-chmurami-300x225

Ponad chmurami. Dla takich widoków warto zapomniec o bólu, zmęczeniu i strachu. Zapominamy o bólu w płucach, popękanych wargach, chciałoby się krzyczeć a ten krzyk euforii to najpiekniejsza modlitwa dziękczynna, jaką możemy ofiarować Bogu za to piękno, które dla nas stworzył. Czujemy się bliżej nieba.

descent-toward-s-summit-300x225

 Po krótkim odpoczynku, ciągle głodni przygody, ruszamy w strone południowego szczytu, który zimą można zdobyć tylko ze szczytu północnego, ale to zadanie nie jest już zbyt trudne.

climbing-south-peak-300x225

I wreszcie szczyt południowy. Stąd już tylko długa droga powrotna w dół do bazy i długo oczekiwany gorący posiłek. Nie muszę dodawać, że już dawno skończył mi się zapas koniaku.

lone-peak-300x225

Kolejna zbiorowa wyprawa, tym razem na Lone Peak, szczyt bardzo atrakcyjny i jeden z najbardziej widocznych z doliny gdzie leżą skupiska ludzkie (Salt lake City, Holladay, Sandy, Cottonwood, Draper). Jest również doskonale widoczny za moim oknem. W widocznym cyrku poniżej szczytów ( false summit & real summit) głębokość śniegu dochodzi do 15 metrów.

lp-jacobs-ladder-route-300x225

Wspinając się wybieramy jedną z możliwych tras, łatwiejszą, aczkolwiek bardzo długą (Jacobs Ladder).

lp-wasatch-mountain-club-300x188

Wyruszamy w 9-cio osobowej grupie, która sponsoruje Wasatch Mountain Club, którego jestem członkiem.

lp-question-mark-wall-225x300

W połowie drogi dochodzimy do urwiska zwanego Question Mark Wall, które ominiemy od strony północnej. skała ta jest rajem dla wspinaczy w porze letniej i kiedy byłem trochę młodszy też się na nią wspinałem.

 

lp-approaching-cirque-viewpoint-300x225

Zbliżamy się do cyrku, gdzie snieg  jest najgłębszy i wkrótce wyjdziemy na punkt widokowy, skąd widać w dole całą aglomerację miejską.

lpeak-summit-cliffs-224x300

Po prawej obejdziemy kolejne urwiska zwane Lone Peak Summit Cliffs.

lp-final-approach-300x225

Stąd już niedaleko, ale najtrudniejsza droga dopiero przed nami.

timp-from-l-peak-300x225

Z dala widoczny jak na dłoni majestatyczny Mt. Timpanogos.

on-top-of-lp-300x225

Chciałem być pierwszy, więc kamere przejął Gilbert.

lpeak-300x225

Tylko Gilbert mógł zrobić takie ujęcie.

lpeak1-300x225

Jak wyżej.

box-elder-timp-from-lone-peak-300x225

Ponad chmurami szczyty Box Elder i Timpanogos.

lp-north-view-from-summit-300x225

Północny widok ze szczytu Lone Peak. Niestety miasto i szersza panorama zostały przesłonięte warstwą chmur, które rozścieliły się pod nami jak powierzchnia morza. Latem widok całej doliny i Wielkiego Słonego Jeziora jest niesamowicie piekny. Teraz już tylko długi marsz w droge powrotną.